Rano zadzwonił telefon. Byli to rodzice Alex'a. Chcieli zaprosić nas na obiad. Mój narzeczony zgodził się, ale ja nie byłam przekonana. Sprzeczałam się z nim, że ja nigdzie nie idę. Próbowałam wymyślić jakiś powód, że źle się czuje i dziecko się denerwuje, ale wspólny obiad był dla niego bardzo ważny. Nie chciałam iść z jednego powodu: że odrzucą mnie z powodu ciąży. Po długich namowach zgodziłam się. I zaczął się kolejny problem...
-Nie mam w co się ubrać! - gorączkowo wyrzucam wszystkie ubrania z szafy.
Czuję czyjś dotyk na moim ramieniu i odruchowo się odkręcam. Chciałam już coś powiedzieć, ale nie było mi dane. Alex gorąco pocałował mnie w usta, a ja się uspokoiłam. Przytuliłam go mocno, a on to odwzajemnił. Dziecko w brzuchu się poruszyło, a moja twarz się rozpromieniła.
-No dobra... - wzdycham. -Ale nadal nie mam w co się ubrać. - udaje naburmyszoną.
Chłopak wyjmuje zza pleców białą, kilku warstwową, koronkową, długą spódnicę i krótką koszulkę, która nie zakrywa brzucha z dekoltem w kształcie serca. Bluzka także jest koronkowa do kompletu ze spódnicą oraz ocieplana od środka miłym miśkiem.
Zakłada mi na głowę wianek z żywymi kwiatami takim jak na koronce w kolorze białym i liliowym. Całe białe sandały i bransoletka z wizerunkiem konia, która dostałam na pierwszej randce.
-Dziękuję! - zakryłam usta rękami i rzuciłam się na chłopaka.
* 2 godziny później *
Skończyłam się ubierać, musnęłam usta błyszczykiem, a rzęsy tuszem. Zrobiłam lekką kreskę i zeszłam na dół. Na schodach dopadł mnie Alex. Wyskoczył z kredkami do malowania po skórze i namalował mi małe serduszko na policzku i uśmiech z oczkami na brzuchu.
Pocałowałam go namiętnie, a on zniósł mnie na rękach. Zabrałam mu kredki i narysowałam wąsa.
* Oczami Finnicka *
Kiedy straciłem nadzieję na przyjście mojego syna usłyszałem płukanie do drzwi. Wybueglem na przedpokój i zobaczyłem Alex'a i Allice. Chwilę później stałem już przy moim synu. Zdjąłem płaszcz z ramion jego narzeczonej I odwiesiłem. Zapletli swoje ręce i pomaszerowali do kuchni.
* Oczami Annie *
Zaraz za moim synem do kuchni wszedł Finnick. Allice przytuliła się do mnie i pomogła przy obiedzie. Chłopaki usiedli do stołu i włączyli telewizor.
-Proszę pani... - zaczęła Allice.
-Mamo. - uśmiechnęłam się promiennie.
-Dobrze... Mamo... - uśmiechnęła się ze smutną miną.
Do końca przygotowywania obiadu nie zamieniłyśmy ani słowa.
-Obiad!
* Oczami Allice *
Serce biło mi jak młot. Miałam powiedzieć rodzicom Alex'a, że spodziewamy się dziecka, ale kiedy moje usta złożyły się do wypowiedzenia tych słów moje ciało ogarnął paraliż. Jedliśmy obiad w ciszy wymieniliśmy tylko spojrzenia i co jakiś czas uśmiechałam się jak debilka.
-Jestem w ciąży... - powiedziałam po między kęsami stopniowo przyciszając głos. Każda para oczu była skierowana w moją stronę. Przubliżyłam się do Alex'a i schowałam twarz w jego koszulę.
* Oczami Alex'a *
Allice cała drżała. Głaskałem ja delikatnie po włosach. Spojrzałem karcąco na rodziców i pocałowałem Allice w czubek głowy.
Moja narzeczona spała w mojej starej sypialni, mama zmywała talerze, a tata przeglądał album.
-Kiedy ślub? - odezwał się Finnick.
-Nie planowaliśmy. - rzuciłem oschło. Zebrałem się z fotela i poszedłem do sypialni.
Usiadłem na skraju łóżka na, którym spała Allice. Pocałowałem ją w czubek nosa i odgarnąłem włosy z jej czoła.
-Alex... - wyszeptała.
-Jestem tu. - uśmiechnąłem się pod nosem i przykryłem ją kocem.
-Połóż się ze mną... - wyszeptała Kiedy wychodziłem z pokoju.
-Z przyjemnością. - uśmiechnąłem się szeroko i zawróciłem.
* Oczami Finnicka *
-Bedę dziadkiem. - wyszeptałem do mojej żony siedzącej mi na kolanach.
-Bardzo przystojnym. - cmoknęła mnie w policzek.
Przechyliłem ją do tyłu, a ona wydała z siebie pisk.
-Dziadkiem... - powtórzyłem,
-Wiecznie młodym i moim dziadkiem! - uśmiechnęła się figlarnie.
Popchnąłem ją na kanapę, a następnie zdjąłem z niej koszulkę i rozpiąłem stanik.
* Oczami Allice *
Obudziłam się rano nie wiadomo skąd w swoim domu. Alex'a nigdzie nie było. Dzwoniłam do Willow, ale ona nie odbierała. Byłam skazana na samotność.
Siedząc na kanapie i słuchając radia usłyszałam miałknięcie. Poderwałam się jak poparzona i gorączkowo zaczęłam szukać kota. Wybiegłam na dwór i zobaczyłam tam małego kotka skulonego z zimna. Była to połowa jesieni, a on taki mały.
-Chodź tu słodziaku... - podeszłam do kotka.
Był on biało- czarny z małymi brązowymi plamkami na czarnym futerku. Spojrzał na mnie swoimi błękitnym oczami pełnymi strachu.
-Nie bój się. - wyczeptałam Kiedy podsunął się do tyłu.
Malec trochę się bał, a kiedy wzięłam go na ręce wtulił się w mój płaszcz. Złapał się mnie pazurkami i wspiął się po ręku na tył głowy.
Postawiłam mu miskę z mlekiem, bo jak na moje oko, a wychowałam się jako córka weterynarza był jeszcze za mały na stały pokarm.
Podstawłam przy misce Tadeusza, a on pokręcił noskiem i zaczął pić.
Usłyszałam skrzypnięcie drzwi, a przestaszony Tadek wspiął mi się po nodze na kark. Wyjrzałam zza roga i zobaczyłam Alex'a. Ostrożnie chodził po domu i mnie szukał.
-Gdzie byłeś? - wyczeptałam mu na karku.
Chłopak podskoczył i wpadł do doniczki. Wybuchłam niepochamowaym śmiechem. Alex udawał naburmuszobego i założył ręce na piersi. Dziecko poruszyło się w brzuchu, a mnie złapał skurcz. Upadłam na ziemię wijąc się z bólu. Mój narzeczony spowarzniał i pomógł mi wstać. Trzymałam się za brzuch i usiadłam na kanapie. Zza moich pleców wyszedł Tadeusz z kolegą. Jego przyjaciel był rudy z zielonymi oczami. Za nimi szedł jeszcze jeden kotek. Szary z błękitnym oczami.
-Oooo... ! - spojrzałam bałagalnie na chłopaka.
-Nie! - powiedział stanowczo.
Patrzyłam na niego szczenięcymi oczami.
-Niech będzie. - westchnął głęboko, A Tadeusz wskoczył mu na ramię.
Chwilę później wszystkie koty miały imię Tadeusz; Garfield i Mgiełka. Jedna kotka i dwóch panów.
-Jakie słodkie rodzeństwo. - zachwycałam się jak dziecko kiedy się bawili.
Wieczorem wyciągnęłam im koc, a jeszcze wcześniej zwinęłam kilka starych T-shirt'ów w zabawki.
Podczas całego dnia dostrzegłam, że Garfield zachowuje się jak konio-pies.
-Cała brygada w komplecie. - uśmiechnęłam się przytulając do narzeczonego i gładząc się po brzuchu.
Blondyn objął mój drzuch i klękając pocałował go.
Jakie słodkie!!!
OdpowiedzUsuńSerioo ♥
Uwielbiam koty (jakby nie patrzeć to uwielbiam wszystkie zwierzęta :D), więc ten rozdział zyskał n punktów do słodkości za pojawienie się kotów XD
Czekam na kolejny rozdział, życzę duuuuuuuuużo weny i zapraszam również do siebie:
http://losyfinnickaiannie.blogspot.com/
Pozdrawiam
(nieogarnięta, dziwna, zakochana w Finnicku, miłośniczka niemiłosiernie długich komentarzy) love dream
Dziękuję! Tobie też duuuuuużo weny! ❤❤❤
UsuńSuper :)
OdpowiedzUsuń❤ Cieszę się! ❤
UsuńŚwietny
OdpowiedzUsuń❤❤❤
Usuń