wtorek, 3 listopada 2015

Rozdział 20 "Radość!"

Jeśli ktoś to czyta to proszę o komentarz! Dziękuje!

Kiedy budzę się rano jak przez mgłę widzę, że znajduję się w szpitalu. Czuję na sobie czyjś dotyk. Po mimo, iż nie mogę ruszać szyją, bo strasznie mnie boli skręcam głowę. Widzę Cody'iego trzymającego mnie za rękę. Spał tak słodko na krześle. Ledwo co ruszyłam ręka, a już odgarnęłam mu włosy z czoła. Drętwą ręka gładzę jego gorący policzek.
-Hej... - mówił zachrypniętym głosem.
Lekko się uśmiechnął, a ja Odwzajemniłam uśmiech.
Starałam się poruszyć palcami. Prawą nogą jakoś wyszło, ale gorzej było z lewą. Nie czułam rzadnego dotyku. Do moich oczu napłynęło milion łez. Zanim choć jedna opuściła moje oczy Cody już je otarł. Gdy obraz już się wyostrzył zobaczyłam mamę i tatę za moim ukochanym.
-Nie czuję lewej nogi. - mówiłam wyczerpana
Mama zaczęła płakać. Schowała twarz w objęciach  ojca.
Patrzyłam na nich i nic nie rozumiałam. Domyślałam się tylko, że... Nie chciałam dopuścić do siebie tej myśli. Schowałam głowę w poduszkę. Nie chciałam na nich patrzeć. Czułam jak Cody głaszcze mnie po włosach. Wyczerpana zasnęłam.
Budzę się znów i słyszę rozmowę lekarza i taty.
-Odmrożenie... - powtórzył ojciec.
-2 stopnia. - mówił lekarz obojętnie przeglądając papiery.
Nie chciałam tego słyszeć. Chciałam jak najszybciej wymazać te słowa z pamięci.
Nakryłam się kołdrą i starałam zasnąć. Myśl, że amputowali mi nogę nie dawała odpocząć. W głowie przewijały się czarne scenariusze. Zapragnęłam wyjść z siebie. Cofnąć się w czasie i nie pozwolić sobie zasnąć pod tym cholernym drzewem. Byłam zła na siebie, ale i na lekarzy, że nie potrafili mi pomóc. Tata też był zły. Widziałam to w jego oczach. Ukazywała się furia.
* Oczami Peety *
Miałem ochotę rzucić się na lekarza. Raz za to, że nie mogą jej pomóc, a dwa, że tak obojętnie mówi o mojej córce. Spokojnie poszedłem do Will i... nie wiedziałem co zrobić. Przytulić, pogłaskać...
-Boże... - krzyknęłam Kiedy zobaczyłem parę oczu spoglądających na mnie spod kołdry.
-Przepraszam... - wychyliła się Willow.
-To nie twoja wina. - starałem się zachować spokój.
-Moja... - mówiła bałaganie.
Bez słowa przytuliłem Willow. "Jak ją pocieszyć - myślałem nieustannie"
-Przynajmniej teraz nie jestem sam. - uśmiechnąłem się lekko wskazując na moją "nogę".
Brunetka lekko się rozpogodziła. Odwzajemniła wcześniejszy przutulas i położyła się znów pod kołdrę.
-Ciekawe gdzie Cody... ? - mówiła rozmarzona.
-Na pewno zaraz przyjdzie. - starałem się nie wydać tajemnicy.
Kilka minut siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Will po czasie znów zaczęła rozmyślać o Cody'm.
-Szczek! Szczek! (perfekcyjny szczek psa)
* Oczami Willow *
Chciałam zerwać się z łóżka, ale zapomniałam, że... Bezradnie położyłam się z powrotem.
-Hej... - uśmiechnięty od ucha do ucha Cody wszedł na salę z wielkim pudłem w rękach.
-Hej - starałam wstać.
Kiedy zmierzał w naszą stronę pudło przewróciło się i wypadło mu z rąk. Z kartonu wybiegł... mały, ... śliczny... szczeniaczek.
Znów próbowałam wstać, ale na marne. Cały czas zapominałam i dziwnie było tak żyć. 
Chłopak na marne próbował złapać pieska. Mała czarno-biała kulka cały czas mu uciekała. Z błyskiem radości w oczach patrzyłam na malucha. Gdy zniknął mi z pola widzenia zobaczyłam go dopiero wtedy gdy znalazł się na mojej twarzy i językiem ją oblizywał.
-Chyba poznała właściciela. - uśmiechnął się z rumieńcami na policzkach.
-Dla mnie... ? - mówiłam ze łzami szczęścia w oczach.
-Miałaś go dostać jutro dlatego tak się zeszło... - mówiła wzrokiem wodząc po podłodze.
-Dziękuje. - znów próbowałam wstać, aby złożyć pocałunek na jego ustach, ale...
Padłam jak długa na ziemi, bez możliwości wstania. Mały piesek zeskoczył do mnie i znów zaczął mnie lizać. Tata pomógł mi wstać i nauczył trochę jak chodzić z protezą. Coś wychodziło, ale i tak co jakiś czas się przewracałam, ale i tak na mojej twarzy wciąż ukazywał się uśmiech.
Kiedy opanowałam już chodzenie na salę weszła mama. Dookoła niej pełzały dwa małe blondaski.
-Ile mnie nie było? - pytam ze zdumieniem na rodzeństwo.
-Wczoraj... - uśmiechnięta mama spoglądała na Rye'a, a potem na Emily.
-Tak szybko? - patrzyłam wytrzeszczem.
-Ty miałaś 3,5 miesiąca jak zaczęłaś chodzić. - śmiała się brunetka.
Dzieci radośnie biegały, a co jakiś czas się przewracały.
-Jak bym widziała siebie! - śmieję się głośno.
Blondaski patrzą na mnie maślanymi oczkami. Emily wyrywa się do przodu i łapie za nogawkę spodni od piżamy. Zaraz za nią idzie Rye, który wyciąga rączki ku mnie. Staram się schylić po brata, ale zamiast tego upadam na tyłek ze śmiechem. Maluchy dopadły mnie na dole i także zaczęły się jeszcze głośniej śmiać. W tej samej chwili z pod łóżka wyskoczył piesek. Polizał dzieci po twarzach swoim małym jęzorkiem, a potem wrócił łasic się do mnie. Małe rączki dopadły ogonek szczeniaczka i pociągnęły za niego. Puciek został przeciągnięty tyłkiem po podłodze i przesunął się w stronę dzieci. Przewrócił Rye'a, a następnie zazdrosna Emily przyciągnęła pieska do siebie. Przytuliła go najmocniej jak potrafiła, a malucha zaczął piszczeć.
W opiece zabrałam blondynkom szczeniaka i spojrzałam mu prosto w oczy.
-Ma jedno niebieskie, a drugie brązowe! - wykrzyknęłam z radości.
Zaczerwieniony Cody patrzył w podłogę.
-A jaka to rasa? - zapytał tata Cody'iego.
-Border Collie! - wykrzyknął prostując się dumnie. -Najmądrzejsze i najsprytniejsze psy. - dodał.
Uśmiechnęłam się szeroko do chłopaka, a ona obdarował mnie pocałunkiem. Zatopiłam się w jego miękkich ustach. Gdyby nie mama ta chwila trwała by wiecznie;
-Zraz się wciągniecie. - śmiała się pod nosem.
-Jak ją nazwiesz? - zapytał zarumieniony Cody.
-Sky! - rzuciłam szybko oglądając pieska.
Kiedy usłyszała swoje imię skoczyła na mnie i zaczęła lizać i lekko gryźć ucho.

2 komentarze:

  1. Wybacz, że teak rzadko komentuję, ale nie zawsze mam czas, a Ty strasznie szybko dodajesz nowe rozdziały, więc nie zawsze mogę je skomentować :)
    Ogólnie rozdział bardzo mi się spodobał... biedna Willow... ale dostała psa!!
    Emily i Rye są strasznie słodcy!! No i oczywiście Sky... no wiesz... uwielbiam zwierzęta :)

    Rozdział bardzo fajny, czekam na kolejny, życzę duuużo weny i zapraszam do siebie:
    http://losyfinnickaiannie.blogspot.com/

    Pozdrawiam
    love dream

    OdpowiedzUsuń
  2. Super <3 przepraszam że ostatnio nie komentowałam ale wiesz 3 klasa gimnazjum niestety ;(

    OdpowiedzUsuń